*DRIADA
"Driada"
klacz huculska urodzona 12 lutego 2004
hodowli niewirtualnej
właściciel Estrella Baroque Stud
koń gniady, 140 cm w kłębie
Koń dopuszczony do hodowli
Bonitowany - osiągnięty wynik bonitacji: 86 pkt.
Cena wyźrebienia: 5.000 h
Cena embriotransferu: 3.000 h
Proponowany program hodowlany z ogierami huculskimi:
Serafin
Historia: Driada urodziła się w niewielkiej stajni hucułów na południu Polski. Stamtąd została sprowadzona przez pewnego hodowcę do Niemczech, gdzie pracowała jako kuc do sportu dla dzieci. Była eksploatowana ponad siły, dlatego też znarowiła się. Zaczęła zrzucać, uciekać z boksu. Postanowiono ją sprzedać, a jeśli by się to nie udało - jej los byłby przesądzony. Została jednak zakupiona przez znajomą Abigail, która postanowiła uratować kucyka i dać jej nowe życie tylko na łąkach. Po roku klacz odzyskała siły i trafiła do Estrelli, gdzie rozpoczęła starty w zawodach.
Praca na ujeżdżalni: Driada jest bardzo trudnym kucem. Nie toleruje mocnych pomocy, a do tego bardzo negatywnie reaguje na wszelkie zastosowanie siły. Wyłącznie poprzez współpracę można z nią do czegoś dojść, dlatego jest jednym z bardziej wymagających kuców w całej stajni. Bardzo dobrze się ją prowadzi, ale należy pamiętać o jej charakterku. Potrafi się rozbrykać, a nawet stanąć dęba, jeśli ktoś potraktuje ją nie tak, jak by chciała. Pod odpowiednią osobą jest w stanie pracować długie godziny bez wytchnienia, nie waha się, nie kombinuje i wypełnia wszystkie polecenia jak najlepiej potrafi. Pod kimś mniej zdecydowanym wykorzystuje swoją budowę, bryka, zrzucając jeźdźca na szyję, a następnie zatrzymuje się, przez co nie ma szansy, aby się na niej utrzymać.
Praca w terenie: Turbo kucyk to odpowiednie określenie. Galopuje bez wytchnienia, nie dość, że dogania, to wręcz przegania inne konie. Potrafi osiągać takie prędkości, że aż ludzie się dziwią, że to tylko hucuł. Czasami wręcz nie chce się zatrzymać, a jeszcze częściej się zdarza, że bryka i fika i kwiczy jeszcze przy tym jak prosiak na wybiegu, więc ogólny obrazek wygląda przezabawnie. Chętnie skacze małe przeszkody, bez problemu wchodzi do wody, ale trzeba na nią uważać, bo lubi się czasami położyć... z siodłem, z jeźdźcem, ze wszystkim, jak leci, buch do wody i tarzanie.
Zachowanie w obejściu: Ziółko pod siodłem, ziółko w obejściu. Podgryza skubana i szuka jedzenia. A do tego okropnie się kręci podczas czyszczenia. Żeby ogarnąć ją chociaż z grubsza zgrzebłem i szczotką, trzeba się wykazać wyjątkowym zamiłowaniem do zwierząt kopytnych. Potrafi nawet przydepnąć stopę, a do tego, jeśli danej osoby nie szanuje, będzie tam tak stać, aż zrobi się awanturę i prawie że samemu się ją przeniesie kawałek dalej. Do tego obgryza uwiąz. Non stop. Co tylko się jej go zabierze, to ona znowu. Niektórzy mówią nawet, żeby jej kupić gryzaczek dla niemowląt. Z siodłaniem jest już szybciej i znacznie łatwiej, bo po zapięciu popręgu klacz dostaje nagłego erroru mózgu, stoi jak wryta i przetwarza, dlaczego znowu idzie na jazdę. Bardzo lubi wodę, więc kąpiele przebiegają bezproblemowo.
W stajni: Drze mordę. Serio, to nie jest już rżenie. Jak parę razy zarżała prosto do ucha, to ludzie miewali flashbacki z podróży Kolumba. A drze się niezależnie od tego czy jest z końmi, czy też nie. Jak jest z końmi to dlatego, że są, a jak jest sama... to dlatego, że ich nie ma. Ogólnie ciężko kobitce dogodzić. Przy karmieniu jest spokojna, a wręcz nie zwraca przeważnie na nic uwagi dopóty, dopóki nie dostanie jedzenia prosto do żłobu. Czyszczenie jej w boksie jest samobójstwem planowanym, bo jest w stanie przespacerować się po człowieku idąc się napić. Dlatego lepiej ją wyprowadzić.
Na padoku: Fika, skacze, lata i szaleje z końmi. To znaczy w sumie nie. Nie z końmi. Jak konie próbują się do niej dołączyć, to na nie kłapie zębami. Ona jest indywidualistką i będzie się ścigać ze swoim wyimaginowanym przyjacielem, koniec kropka. Sprowadzenie jej wymaga marchewki, uwiązu, kantara i dobrej taktyki, bo klacz za nic nie chce opuszczać pastwisk. Nawet jak zostanie sama, potrafi dalej stać na środku padoku i oddalać się powoli za każdym razem, gdy ktoś próbuje ją złapać.
Na zawodach: Wszyscy zadawali sobie proste pytanie... co to się będzie działo z tym klopsem na zawodach. Jak się okazało, na zawodach z klopsa robiła się top fura i nagle Driada potrafiła zrobić wszystko tak, jak powinno być zrobione. Bardzo dobrze wchodzi do przyczepki, na miejscu spokojnie stoi i czeka na swoją kolej w czyszczeniu i przygotowaniu. Na rozprężalni jest skupiona i spokojna, naprawdę bezpieczna, inny koń, przemiana o sto osiemdziesiąt stopni.
Zdrowie: W przeszłości była dość chorowita. Nieodpowiednia opieka poskutkowała dość poważną grudą, która wykluczyła ją z pracy na długi czas. Jeszcze wcześniej na skutek przetrenowania miała naciągnięte ścięgno. Wszystko szło dokładnie nie tak, jak powinno. Od czasu, gdy odpoczęła na łąkach i trafiła do Estrelli, nic jej się nie przydarzyło i mamy nadzieję, że tak już pozostanie.
Hodowla: Driada została dopuszczona do hodowli, wiemy, że wcześniej miała jakieś źrebaki, jednak stawiamy teraz głównie na jej rozwój sportowy. Jeśli nadarzy się okazja, zostanie pokryta, lecz jak na razie nie mamy planów, aby ją rozmnażać.
Chody: Energiczne, ładne, jak na kuca, a szczególnie bardzo miękkie. Nosi jak kanapa, więc można na niej jeździć nawet w dodaniu na oklep i w sumie nie ma szans, żeby wytrząsnęła. Szczególnie obszerny jest kłus, w galopie ma czasami tendencję do przyspieszania, jednak zachowanie rytmu umożliwia już pewne prowadzenie dosiadem.
wystawy
Jest ładną, zgrabną klaczą. Naprawdę może się podobać. W dodatku jest pewna w prowadzeniu i nie szarpie się w trakcie prezentacji. Przeważnie wiele osób zastanawia się, jak jest to możliwe, że taka temperamentna klacz idzie tak spokojnie na prezenterce. Najbardziej prawdopodobne jest to, że po prostu lubi się podobać widowni oraz sędziom, dlatego na wystawach zachowuje się wzorowo.
skoki mini LL-LL, luzem
Wyratuje wszystko. W przeszłości tak dużo startowała w zawodach skokowych, że teraz jest w stanie prowadzić jeźdźca za rączkę przez calusieńki parkur. Nawet, jeśli jeździec w skoku straci równowagę i spadnie jej na szyję, ona nie zrzuci. Właściwie zrzutki jej się nie zdarzają nigdy, nawet jeśli jedzie szalonym tempem. Jeśli jednak zacznie się ją szarpać za pysk, może zacząć wyłamywać, dlatego na to trzeba uważać. Nie wyłamie w żadnej innej sytuacji, tylko, gdy zrobi się jej wędzidłem tarkę lub zaciągnie się wodze tak, że nie będzie w stanie pracować szyją. Wtedy nie skoczy już pod daną osobą ani jednej przeszkody. Dopóty, dopóki tak się nie stanie, można z nią wygrywać.
dresaż L-P
To jej flagowa dyscyplina. Wypada na zawodach bardzo dobrze, a do tego jej dość trudny charakterek sprawia, że prezentuje się znacznie lepiej, niż większość kuców. Odpowiedni jeździec może z niej wyczesać naprawdę elegancki przejazd. Jest zupełnie niepłochliwa. W sumie nigdy w życiu niczego nam się nie przestraszyła na zawodach, co najwyżej strzyże uszami, jeśli coś ją zaniepokoi. Lekko się prowadzi, dobrze reaguje na łydkę, ładnie się zbiera. Widać u niej mocną pracę zadu. Uwagę przykuwa szczególnie galop, który jest płynny i bardzo elegancki. Dodatkowo wykonuje wręcz idealny kłus wyciągnięty. Podnosi nogi na tyle wysoko i wysuwa je tak daleko, że naprawdę ciężko powiedzieć, że porusza się tak tylko niewielki kucyk.